Paweł N.
1/5
Niestety jestem zmuszony wystawić negatywną ocenę dla serwisu. Dwa rowery przywiozłem w poniedziałek 29 lipca. Pomijam moralizowanie mnie przy zawiezieniu rowerów na serwis, bo nie przychodzę do konfesjonału, żeby słuchać, że "tak to jest jak się samemu robi z YouTube". I powiem więcej - sam sobie ten rower z YouTube po całej Pana "usłudze" naprawiłem.
Informowałem kilka razy, że będę chciał odebrać rowery za tydzień (w poniedziałek 5 sierpnia - bo wracam z urlopu i pytałem, czy to nie problem, że będą stały w warsztacie tydzień). Wspomniałem również, że mogę je odebrać w niedzielę, ale nie chce nikomu przeszkadzać w czasie wolnym - więc tylko wspomniałem o tym, ale nie chciałem naciskać. Miało nie być z tym poniedziałekiem żadnego problemu.
W poniedziałek rano wysłałem do Pana SMS, o której mógłbym przyjechać dziś po rowery i je odebrać. Dostałem SMSa, że odbiór możliwy jest dopiero we wtorek od 9, (bo jest Pan na wyjeździe poza Międzyrzeczem) mimo tego, że informowałem, że będę chciał je zabrać w poniedziałek - z czym nie miało być problemu. Pan nie powiedział mi, że nie będzie to w poniedziałek możliwe. Gdybym to wiedział, że poniedziałek z odbiorem nie pasuje, to poprosiłbym kogoś z rodziny, by te rowery zabrał np. pod koniec poprzedniego tygodnia.
Zadzwoniłem więc do Pana, żeby zorientować się w sytuacji, dlatego tak się stało i gdy powiedziałem, że "wystawił mnie Pan" - Pan był bardzo oburzony, że tak powiedziałem - choć byliśmy umówieni. Dam nawet powtórzył moje słowa o mnie zacytował, że "czy może Pan przetrzymać rowery do poniedziałku, bo wracam z urlopu i je odbiorę" - dobrze więc Pan zrozumiał to, kiedy chce odebrać rowery, skoro poprawnie zacytował moje słowa. Niestety z niewiadomego mi względu dla Pana "do poniedziałku, w poniedziałek odbiorę rowery" stało się magicznie "moze Pan przyjechać we wtorek o 9.00". A w naszych wcześniejszych ustaleniach nie było żadnej mowy o wtorku.
Przez to, że nie mieszkam w Międzyrzeczu (nie informowałem o tym podczas zawożenia rowerów co nie jest przecież niezbędne do wykonania usługi) a 100 km dalej (roweru zawiozłem przy okazji bo byłem akurat u rodziców), muszę krążyć między miastami by je odebrać, choć ich na cito potrzebowałem.
Niestety żadnego słowa skruchy nie usłyszałem, jedynie bulwersację. Mam nauczkę, bo powinienem napisać na początku jak zawiozłem rowery - o której w poniedziałek chciałbym je odebrać, to może nie byłoby tego zamieszania i obustronnej frustracji. Polecam więc innym doprecyzowywać wszystko przy zawożeniu sprzętu.
Przez to, że nie mogłem zostać do wtorku w Międzyrzeczu tylko wracać do siebie, musiałem poprosić mojego ojca, by zdzwonił się z serwisem we wtorek i odebrał rowery.
I może wszystko jakoś bym przełknął, bo zapomnieć się czasami zdarza, ale jakie było moje zdziwienie, gdy dzwoni do mnie mój ojciec i mówi mi, że Pan nawet nie ruszył tych rowerów i mam szukać sobie innego serwisu, który mi je zrobi.
Tym bardziej absurdalna wydaje się mi frustracja właściciela serwisu. Po prostu Pan nic przy tych rowerach nie zrobił do poniedziałku włącznie (a przypominam, że byliśmy umówieni na odbiór w poniedziałek). Najwidoczniej Pan po moim poniedziałkowym telefonie i moich słowach, że mnie "wystawił" uniósł się "honorem" i stwierdził, że jak nie zrobił ich w czas, to nie zrobi ich wcale, bo ma wyjazd. Pan powinien być na siebie zły, że zostawia wszystko na ostatni moment i nie zapisuje sobie ustaleń z klientami - co, gdzie kiedy i jak. Bo ja rozumiem, że mógł być na mnie zdenerwowany, bo moim telefonie w poniedziałek rano - ale to już nie moja wina, że nie dotknął nawet tematu do poniedziałku wieczora (wtedy gdy wrócił z wyjazdu). Ale to tylko świadczy o serwisie i umiejętności radzenia sobie z frustracją i profesjonalizmie. Wkurzyć się na klienta, że dzwoni z frustracją, że serwis nie zrobił roweru - tak, jak najbardziej. Zrobić serwis o czasie - nie, bo po co. Najlepiej zrobić jeszcze na złość klientowi i nie zrobić go w ogóle - a czemu nie?
(dołączam resztę opinii w postaci zrzutu tekstu, bo nie mieści mi się ona w limicie znaków)